Długi staż- źródło problemów, gdy rodzi się dziecko
Czy długi staż gwarantuje porozumienie między rodzicami?
Z psychoterapeutą Andrzejem Jabłońskim rozmawia coach Wioletta
Przenniak-Cołta
Przychodzą do nas często rodzice, którzy uważają, że skoro są parą już
jakieś osiem-dziewięć lat, to pojawienie się dziecka wróży tylko dobre
rzeczy, bo w końcu „tak długo się znamy”. A jak to jest w
praktyce?
Praktycznie odpowiedziała Pani na to pytanie. To się zdarza, ale nie zawsze.
Często ciąża jest wynikiem tego, że pary mają już jakąś pozycję zawodową,
dorobek i teraz jako dopełnienie tego związku robią sobie dziecko. Dziecko nie
jest wybierane dla samego dziecka, tylko jako coś, co uzupełni idealny obraz
rodziny. Inny przypadek jest wtedy, gdy ciąża jest sposobem na załatwienie
kryzysu u pary. Pojawiają się jakieś problemy. I wtedy para dochodzi do wniosku,
że dziecko ich zwiąże. Będzie czymś, co wróci ich do pierwszych momentów
znajomości.
Czy tak faktycznie jest?
Niestety takie poczęcie dziecka paradoksalnie nie pomaga. Sama ciąża jest
początkiem okresu kryzysowego w parze. Wcześniej kobieta była o wiele bardziej
dostępna dla mężczyzny, była w pełni na nim skoncentrowana. A wraz z rozwojem
ciąży, większą część uwagi koncentruje na dziecku. Mamy mężczyznę, którego
kobieta dotychczas świata poza nim nie widziała. I teraz on traci pozycję tego
jedynego. To prędzej czy później oznacza kryzys w parze. A narodziny dziecka
powodują taką rewolucję, że jeżeli oni byli w kryzysie przed poczęciem dziecka,
to jego narodziny tylko doleją oliwy do ognia. Narodziny dziecka nie pomagają,
tylko jeszcze bardziej pogłębiają taki kryzys. A pary nie mogą sobie pozwolić na
naprawienie go. Kobieta jest zaangażowana w opiekę nad dzieckiem, a mężczyzna
bardziej angażuje w pracę zawodową, którą wcześniej zajmowali się we dwójkę.
Przez to obydwoje są zmęczeni i nie mają ani czasu, ani chęci do rozwiązywania
swoich problemów. A jeszcze dodajmy do tego, że przez jakiś czas kobieta jest na
pewnym poziomie dla mężczyzny niedostępna, ponieważ przez pierwsze miesiące
dziecko będzie dla niej ważniejsze. Ciąża jest fajnym stanem dla związku, ale to
nie przychodzi samo. Zanim para zdecyduje się na dziecko dobrze jest, żeby
zadbali o związek. Po drugie decyzja o dziecku musi być ich wspólną decyzją.
Często mam takie wrażenie, że w pewnym momencie wiek biologiczny dla kobiety ma
dominujące znaczenie. Podchodząc pod trzydziestkę zaczynają się spieszyć, aby
mieć dziecko.
Badania potwierdzają, że potem jest i trudniej oraz istnieje większe
ryzyko.
A dla mężczyzny nie ma takiej presji! Gdy pracuję z parami, widzę, że mężczyźni
może niekoniecznie chcieli tego dziecka, ale zrobili to dla partnerki. I to nie
jest dobre rozwiązanie, ponieważ to powinna być decyzja „ja chcę dziecko i ty
chcesz dziecko”. To nie ma być na zasadzie robienia komuś przyjemności, tylko
własna decyzja.
Tylko czy pary potrafią o tym otwarcie rozmawiać?
Właśnie nie. Pary bardzo często otwarcie nie rozmawiają nawet o dużo mniej
istotnych strategicznie sprawach. Kto ile pracuje? Kto sprząta? Zwykle dzieje
się to na zasadzie – jak było u mnie w domu, kto jest silniejszy emocjonalnie,
kto da się zdominować, kto jest lepszy w negocjacjach. Bardzo często to nie
odbywa się wprost.
A gdy zdarzy się, bez takiej poważnej rozmowy, że wiek biologiczny
zadecydował i para czeka na dziecko, ale pojawia się sygnał: „czy faktycznie
obydwoje chcieli tego dziecka?”. Jaką wskazówkę dałby pan tym rodzicom, aby
przygotowali się i zadbali o ten czas?
Po pierwsze bardzo ważną rzeczą jest ujawnienie problemu. Bo jeżeli ujawniamy,
to może przez jakiś czas jest to nieprzyjemne, bo ktoś postrzegał nas trochę
inaczej, a teraz mógł się rozczarować. Ale z drugiej strony obydwoje wiedzą na
czym stoją. Druga rzecz to, aby ten partner, który, nazwijmy to, „mniej chciał”
nie wpadł w poczucie winy, że on jest niedobry, bo nie chce tak, jak ta druga
strona. Nikt za to nie odpowiada. Ważne jest też, aby ten partner, który
„bardziej chciał” nie powodował u drugiego poczucia winy. To bardzo ważne, aby
nie wykorzystywać różnicy w swoich potrzebach jako broni w konfliktach
interesów. A dziecko jest tu bardzo wygodne, ponieważ stanowi ono wartość samą w
sobie, którą z łatwością można komuś, brzydko mówiąc, dowalić. „Gdybyś mnie
kochał to też byś tak chciał!” Co jest nie fair, bo miłość miłością, a potrzeby
potrzebami.
Co można z tym zrobić?
Przede wszystkim partner, który bardziej chce powinien dać szansę temu
partnerowi, który chce mniej. Nie chodzi o to, aby obydwoje czuli to samo, bo to
jest romantyczny mit. Ludzie nigdy nie czują tak samo. Nawet w pierwszym etapie
zakochania, kiedy obydwie strony mówią „kocham cię”. Zawsze jednej lub drugiej
stronie bardziej zależy. Partnerzy muszą pogodzić się z tym, że mogą czuć różnie
i chcieć inaczej. Żeby nie było presji ze strony jednego partnera, że „ty musisz
chcieć”. Za to ten, który chce mniej, ma kilka miesięcy na to, aby się
zastanowić, o co chodzi – jak to jest z tym jego chceniem? To, że on nie chce
mieć dziecka może wynikać z różnych rzeczy. Nie chodzi o to, że ma coś przeciwko
dzieciom. Może miał trudne doświadczenia w dzieciństwie, słaby kontakt z tatą. I
może się bać, że on, jako tata, sobie nie poradzi.
Jak ten drugi partner może pomóc? Żeby ten czas ciąży wykorzystać na
zwiększenie jego pewności?
Musi pojawić się akceptacja i przestrzeń. Ale muszą też uzgodnić, że ten, który
chce mniej, przez te kilka miesięcy nie zostawi tej sprawy, tylko się nią
zajmie.
Taka umowa.
Tak, że partner zostawia przestrzeń, ale ta druga osoba powinna ją wykorzystać.
To nie oznacza świętego spokoju, tylko czas na pracę.
Pamiętam takich ojców, którzy trafili na prośbę partnerki do Szkoły
Taty. I otwarcie przyznali, że dziecko jeszcze nie jest czas dla nich.
Jednemu z ojców dziecko kojarzyło się z rezygnacją ze swoich zainteresowań.
Pamiętam jego przemianę, po Szkole Taty wymyślił, jak to sobie poukłada,
udało mu się otworzyć. Ale jaka konkretna wiedza może być przydatna dla
takich osób, aby ten czas bardziej wykorzystali?
Przede wszystkim dla wielu ojców pojawienie się dziecka oznacza pojawienia się
konkurencji. I oni boją się, że na jakimś poziomie stracą żonę. Konkurencja
pojawi się też, jeżeli chodzi o ich wolną przestrzeń.
Trzy, cztery rady dla pary, która ma długi staż. Wiemy, że pojawienie
się dziecka może stanowić pogłębienie kryzysu w związku. Może być też
źródłem wielu trudności. Co radzimy takim rodzicom?
Jabłoński: Po pierwsze, żeby otwarcie zaczęli rozmawiać o tym, jak wyobrażają
sobie zajmowanie się dzieckiem i jego wychowywanie. Żeby to, jak będzie wyglądać
ich pozostałe życie było otwarcie mówione, było podmiotem negocjacji. Należy
zadbać o to, aby nie było na zasadzie „jakoś to będzie”. Druga rzecz, bardzo
ważna, zadbanie o to, aby dziecko nie zredukowało ich bycia jako para. Mąż i
żona a ojciec i matka to są dwie różne pary. Często po pojawieniu się dziecka
zanika relacja mąż-żona. A ona jest niezmiernie ważna! Nawet jak mają małe
dziecko, które jest absorbujące, to muszą mieć przestrzeń, aby być kobietą i
mężczyzną. Trzecia rzecz, aby pamiętali, że w ścisłą więź między kobietą a
dzieckiem, mąż nie wejdzie. I niech kobieta ma tę relację, ale po dwunastu
miesiącach żona powinna wrócić do męża. W tym momencie ojciec i matka powinni
być w tej samej „odległości” od dziecka. Matka w końcu pozwala się zbliżyć ojcu
do dziecka.
A w pierwszych tygodniach pozwala się zbliżyć?
Nie. Ważne jest jednak, aby nie uznała, że tylko ona wie, jak się zachowywać
dzieckiem. Często mam wrażenie, że kobiety znajdą dla siebie czas, wychodzą z
domu. Ale zanim do tego dojdzie, to zrobią listę: „masz tu zrobić to w ten
sposób”. Tak jakby mąż był małym, nieodpowiedzialnym dzieckiem, któremu trzeba
wszystko wytłumaczyć. Matka musi się nauczyć, że mąż zajmuje się inaczej
dzieckiem. Nie chodzi o to, aby tata był zastępczą mamą, tylko tatą.
Akceptacja różnych uczuć, różnej opieki, otwartość
relacji…
I żeby obydwoje rozumieli, że są przeciążeni. Dziecku nic się nie stanie, kiedy
będzie z kimś z rodziny, a oni w tym czasie zajmą się sobą. Chodzi o to, aby
dziecko nie było centralnym punktem wszechświata. Niech będzie nim przez pięć
dni w tygodniu, ale przez pozostałe dwa dni niech będzie nim tylko momentami.
Kobieta oprócz bycia mamą powinna być też żoną, kobietą. Mężczyźni powinni im na
to pozwolić, dać przestrzeń i powiedzieć „ja się tym zajmę”. W takim przypadku
kobieta powinna pozwolić mężczyźnie być ojcem. Para musi rozmawiać, jak się
będzie zajmować dzieckiem, aby kobieta nie zmonopolizowała tego sposobu.
Takie rozmowy mogą pozwolić lepiej wykorzystać ten okres oczekiwań. Gdy
partner będzie wiedział, jak to będzie wyglądało po narodzinach, to otworzą
się przed nim inne możliwości na lepszą przyszłość.