Pewnego dnia poznałam rodziców Leona, którzy przyszli do mnie niemal z ostatkami nadziei na lepsze dogadywanie się z synem. Wydawało się, że wszystkiego już próbowali, ale zamiast być lepiej, działo się coraz gorzej, coraz trudniej było im złapać kontakt, miło spędzić rodzinny czas. Jednak podjęli wyzwanie i postanowili napisać o tym, co się u nich zmieniło.
„…Tydzień między świętami a Nowym Rokiem spędziliśmy w domu – plany narciarskie i wszystkie inne poległy. Była to wielka próba dla naszej trójki, czas pełen wzlotów i upadków.
Powoli uczymy się, że emocje i złość to nie najlepsi doradcy i zawsze sprowadzają nas na manowce. Staramy się być jak najbardziej autentyczni w tym co robimy, bo jak przyjrzeliśmy się temu, co robiliśmy do tej pory, to momentami nasze zachowanie było co najmniej dziwne i niekoniecznie zrozumiałe dla 7 latka.
Coraz więcej czytamy literatury fachowej, coraz lepiej idzie nam z praktyką. Co prawda momentami jest trochę sztywno i sztucznie (co Leo od razu wychwytuje), ale staramy się.
Więcej rozmawiamy i udaje nam się znaleźć trochę czasu dla siebie. Rezultat jest taki, że nawet jak wybucha wojna, to jakoś szybciej się kończy i nie ma pokonanych… Największym problemem pozostają dla nas ataki złości Leona – teraz wiemy, czego nie chcemy robić, ale w tym wszystkim uszanować siebie, gdy dostaje się cios za ciosem…
Dzięki coachingowi zmieniło się nasze spojrzenie na własne dziecko. Liczyliśmy trochę na szybki, gotowy przepis, a tu STOP. Dostaliśmy do ręki narzędzia i instrukcję obsługi. Zaczęliśmy pomalutku zmieniać siebie, a dziecko po prostu podąża za nami. Wielką siłę dała nam grupa oraz wymiana doświadczeń…”
Autorzy: Mama Leona oraz Wioletta Przenniak-Cołta