Otwieram skrzynkę, czytam smsa, „Wiola czy ty czasem miewasz momenty, że chcesz zawrócić, że coś się nie udaje, że brak Ci sił?”. Odpowiedź przychodzi od razu. Pewnie, że miewam. I właśnie takim momentem podzielę się dziś z Wami.
Miałam go właśnie jakiś czas temu. Zadawałam sobie pytanie,
czy to co robię jest komukolwiek potrzebne?
Skąd przyszło to zwątpienie?
Przyszło, bo dopadło mnie mega zmęczenie. W tym wszystkim zaczęłam spotykać jakby nie przypadkiem rodziców, którzy odkładali dzieci do łóżeczek i nie przejmowali się tym, że one płaczą. Rodziców, którzy mówili, że nie chce im się karmić swoich maluszków i podkładają pieluszkę pod butelkę i niech samo sobie je. Spotykałam rodziców, którzy niby dla dobra wyśmiewali, porównywali swoje dzieciaki z innymi itd. Oliwy jednak dolał artykuł na lubianym niegdyś przeze mnie blogu, zachęcający do stosowania kar i manipulowania dziećmi.
Dopadły mnie wtedy myśli, że nie dam rady zmieniać świata. Może powinnam robić coś bardziej konkretnego, niż pomagać ludziom budować bliskie relacje.
I nagle co?
Jakby bez powodu, a przecież wiem, że powód był i to nie mały- taki by dodać mi sił, motywacji, wytrwałości, dzwoni do mnie telefon. Dzwoni matka, która martwi się, że jej dziecko nie radzi sobie w przedszkolu i prosi o pomoc. Ktoś pyta mnie czy dobrze robi przytulając swoje dziecko zawsze kiedy tego potrzebuje, widzę ojca, który tuli i ociera łzy maluchowi, choć ktoś mu mówił, że wychowa mięczaka, ojca, który zostawia swój komputer i telefon by szaleć ze swoimi pociechami. Myślę sobie wow! Jak mogłam zwątpić!?

SĄ, SĄ naprawdę jest nas więcej, znacznie więcej, takich rodziców, którzy chcą i którym zależy na relacji z dzieckiem, a ja z takimi rodzicami chcę pracować, takim rodzicom chcę pomagać.

I wiecie co? Sama zrobiłam sobie pewnego wieczoru sesję, by się chwilę zastanowić i to co było jej kwintesencją to MIŁOŚĆ, bo to ona jest w tej podróży najważniejsza.
Miłość do dziecka, która pozwala nam się zmieniać, poszukiwać, otwierać na nowe lepsze rozwiązania. To ona właśnie dodaje mi skrzydeł i pewności, że jeśli są rodzice, którzy chcą lepiej rozumieć swoje dzieci to ja chcę im pomagać.
Miłość, która może nam towarzyszyć w całej tej podróży od narodzin maluszka, aż do czasu zdobycia pełnej samodzielności i niezależności. Miłość, którą się czyni, by było nam fajnie z dziećmi, radośniej, swobodniej, a one, żeby się dobrze czuły z nami i ze sobą.

Co Ty na to, by w chwili zwątpienia myśleć właśnie o tej miłości?
Zapytać jej, gdzie się podziała?
Jak ją pielęgnować?
Czy to co robię, co myślę to miłość?

Chcesz szukać sposobów pielęgnowania miłości do dziecka, nawet, gdy czasem czujesz się bezradny, sfrustrowany, a może zmęczony? Chcesz wsparcia w procesie budowania bezpiecznej więzi z dzieckiem?
Umów się na bezpłatną konsultację.

Zapytaj o wolne terminy

  






* Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych.

Zapis udany! Dziękujemy